płaczące serce


Nie lubi zimy. Nie lubi mrozu szczypiącego policzki, zimnego wiatru wiejącego prosto w twarz, oblodzonych chodników, przez które co chwilę traci równowagę, stania godzinami w korkach z powodu wypadków, odgarniania śniegu sprzed drzwi by wydostać się z domu.
Do redakcji wchodzi spóźniona, z niezbyt zadowoloną miną. Swoje kroki kieruje w stronę wychylającej się zza wysokiego biurka Mercedes, która radośnie do niej macha.
- Cześć. – Wysyła w jej stronę trochę wymuszony uśmiech. – Jest coś dla mnie? – Pyta, spoglądając w stronę półeczek przeładowanych pocztą.
- Kilka listów, paczka i informacja od szefa. Oczekuje cię w swoim biurze. – Zarzuca swoimi blond włosami, wciskając Flavii w dłonie szary karton i białe koperty. Lekko kiwa głową, dziękując i wchodzi do windy. Zastaje tam szelmowsko uśmiechającego się Miguela, który gdy tylko ją widzi, składa na jej ustach delikatny pocałunek.
- To jak? Dzisiaj u mnie? – Pyta, obejmując ją w talii.
- Bardzo bym chciała, ale…
- Ale! Ale. Zawsze musi być jakieś ale. – Fuka, minimalnie odsuwając się od kobiety.
- Matka Alvaro wczoraj przyjechała. Może nie miałabym z tym problemu... ale znowu próbuje zorganizować ‘rodzinne spotkanie’. Przepraszam cię, ale nie chciałabym żeby wywiozła mi Raula do Arbeloi… Zdzwonimy się wieczorem… - Muska ustami lekko zarośnięty policzek blondyna i gdy tylko drzwi winy otwierają się, wychodzi z niej żwawym krokiem. Zostawia pocztę na stoliku w swoim biurze i idzie w stronę drzwi głównego redaktora ‘Marki’, po drodze witając się ze współpracownikami skinięciami głowy.

Przeklina cicho, stając wraz z Felipe przed ośrodkiem treningowym w Valdebebas, gdzie ma odbyć się otwarty trening Królewskich, na który zaproszono dzieci z okolicznych, prywatnych szkół. Doskonale o tym wiedziała, wykręciła się od podpisania zgody, którą przyniósł jej syn. Nie spodziewała się jednak że to właśnie ona zostanie tu wysłana, aby przeprowadzić wywiady z zawodnikami przed pierwszym meczem z Ajaxem Amsterdam. Redaktor stwierdził po prostu, że przed jej przeprowadzką do innego świata wypada po raz ostatni zająć się Los Blancos.
Wzdycha zirytowana i po dokładnym opukaniu swoich ulubionych emu wchodzi do budynku. Ostentacyjnie zdejmuje czarne skórzane rękawiczki.  W dużej torbie znajduje swój identyfikator i bez problemu przedostaje się przez tłum fotoreporterów i kilku ochroniarzy. Kieruje się długim korytarzem w stronę wyjścia na murawę.
- Chyba zapomniałem wziąć z samochodu mojego ulubionego obiektywu... - Kobieta przystaje, wzdychając ciężko.
- Idź, poczekam. - Mruczy i opierając się o ścianę obserwuje oddalającego się w szybkim tempie współpracownika. Jednak nie dane jest jej spokojne czekanie na Felipe.
- ...przekonaj mamę, będziecie mieć najlepsze miejsca. - Oczy Flavii rozszerzają się, a po jej ciele przechodzą ciarki. Dawno nie słyszała jego głosu. Bierze głęboki wdech w momencie, gdy drzwi od szatni otwierają się. Z pomieszczenia wychodzi z ogromnym uśmiechem na twarzy Alvaro, a tuż za nim, z nową koszulką Realu Madryt w ręce...
- Raul?! - Brunetka nie może uwierzyć własnym oczom. Chłopiec zawstydza się, chowając się za ojcem. 

- Nie powinno cię tu być. Zaraz porozmawiam sobie z twoją wychowawczynią, skoro wymaga zgód na wyjście, to powinna się tego trzymać. - Zdenerwowana kobieta próbuje wyminąć mężczyznę, chwytając przy tym dłoń syna. Niestety oni sprawiają wrażenie, jakby mieli wszystko dokładnie zaplanowane, chłopiec wysyła ojcu szybkie, znaczące spojrzenie i zręcznie wymijając matkę, biegnie w stronę boiska.
- Dawno nie mieliśmy okazji na rozmowę... - Ciemnowłosy sprawia wrażenie lekko zakłopotanego.
- Zapewne z tego powodu twoja matka zaprząta mi głowę swoją osobą. Po prostu próbuje sprawić, że odnowię kontakt między nami. - Fuka Flavia, zakładając ręce pod klatką piersiową.
- Jest w Madrycie? Nie miałem o tym pojęcia. - Alvaro bierze głęboki oddech. - Miałem dla was propozycję, sądziłem że trudno będzie mi cię przekonać, jednak w takich okolicznościach... Czy nie przyszlibyście z Raulem na mecz? Znaczy... gdybyś wzięła mamę, przeniosłaby się do mnie... - Kobieta widząc w jego oczach nadzieję, wzdycha głośno.
- A czy mam inny wybór?

-
Przepraszam Was bardzo.